wtorek, 6 czerwca 2017

"Śmierć za kółkiem" z nudów...

O tym, że prędkość na drogach zabija wiemy nie tylko współcześnie, posiadając samochody, które (nawet te małe, miejskie) potrafią osiągnąć prędkości zbliżające się do prawie 200 km/h. O większych i szybszych, których jest mnóstwo nawet nie wspominam. Prędkość na drogach zabijała nawet wtedy, gdy pojazdy zasilane były silnikami parowymi a ich szybkość maksymalna była niższa niż biegacza (i to niekoniecznie olimpijczyka). Dla ograniczenia liczby wypadków na drogach w roku 1865 w Wielkiej Brytanii wprowadzono tzw. Red Flag Act (Ustawa o czerwonej fladze). Ustawa ta ograniczała prędkość maksymalną w mieście do 3 km/h a poza miastem do 6 km/h. Sednem wpływu tej ustawy na poprawę bezpieczeństwa na drogach nie było tylko ograniczenie prędkości, ale …. wprowadzenie obowiązku poruszania się pojazdu z osobą idącą przed autem.
Tak, tak: około 50 metrów przed każdym autem musiał iść człowiek z czerwoną chorągiewką (a w nocy z latarnią) i informować innych użytkowników dróg o zbliżającym się pojeździe nadjeżdżającym z prędkością „spacerową” ew. prędkością normalnego marszu, jeśli rzecz się działa poza miastem.
Z takim poziomem zabezpieczenia wydawać by się mogło, że „śmierć za kółkiem” może przyjść tylko ze starości lub z nudów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony tutaj komentarz :)