W poprzednim
wpisie mowa była o kontroli ciśnienia, a dziś zajmiemy się „kontrolerem”
ciśnienia przenosząc się z kół na kierowcę.
Ciśnienie,
które może wzrosnąć kierowcy jest bardziej niebezpieczne, niż poprzednio
opisywane i najczęściej powoduje je taki oto symbol:
Jaki ból
powoduje u mężczyzny świecąca kontrolka może zrozumieć tylko kobieta rodząca. Bez znieczulenia. Jak sobie z takim bólem poradzić? Na szczęście kontrolka „check”
nie zawsze jest zwiastunem kłopotów. Do zapalenia przedmiotowej kontrolki
wystarczy nieprawidłowy sygnał z jednego z czujników lub wykroczenia poza
przyjęte parametry. Aby stwierdzić czy powodem naszych obaw jest odrobina
wilgoci, zaśniedziały styk, chwilowy skok napięcia (wariant optymistyczny),
awaria sondy, katalizatora, czy też filtra DPF (ten gorszy wariant) pomocny
będzie skaner OBD II.
Od razu
odpowiadam przecząco na dwa pytania, które się nasuwają:
NIE, nic nie uszkodzimy podłączając
skaner do gniazda OBD. Za pomocą skanera możemy jedynie sprawdzić parametry
techniczne (np.: napięcie akumulatora, ciśnienie paliwa, temperatura
katalizatora...) oraz odczytać i skasować zapisane błędy.
I kolejne NIE.
Podłączenie złącza nie czyni z nas mechaników, którzy naciskając przycisk „kasuj
błąd” naprawiają usterkę.
Jak to
działa? Zaczynamy od interfejsu diagnostycznego np.: Vgate iCar2 (cena około
70zł) a następnie na Androida (inne systemy też są obsługiwane) ściągamy
aplikację (np.: Piston, CarFix) Aplikacja łączy się z urządzeniem na pomocą bluetooth.
Po połączeniu możemy monitorować parametry
techniczne oraz odczytać błędy i z pomocą wujka Google mniej więcej oszacować
jak wielki musi być worek pieniędzy, z którym udamy się do serwisu a w
wariancie optymistycznym (o którym wspomniano powyżej) skasować błąd i cieszyć
się brakiem irytującej kontroli na desce rozdzielczej. Musimy mieć jednak
świadomość, że jeśli doszło do usterki to jej skasowanie nie będzie naprawą i
po jakimś czasie, znów kontrolka koło zegarów podniesie nam ciśnienie.